Rozpoznając to, co dobre, przez to, co złe
Istnieją dwa rodzaje napięcia, które mogą wystąpić w pobliżu krtani w każdym momencie. Pierwsze z nich to napięcie strun głosowych, które nie powinno być odczuwalne, jeśli śpiewamy prawidłowo. Jest to korzystne napięcie. Umożliwia osiąganie różnych wysokości dźwięku podczas śpiewania. Wysokość dźwięku jest wynikiem częstotliwości, z jaką nasze struny głosowe otwierają się i zamykają (lub drgają), zaś te drgania zależą od napięcia strun głosowych. Im większe napięcie strun głosowych, tym wyższa częstotliwość drgań i w związku z tym większa wysokość dźwięku. Ten rodzaj napięcia jest wynikiem współdziałania wewnętrznych mięśni krtani, które pomaga strunom głosowym pozostawać w równowadze w momencie zetknięcia z ciśnieniem powietrza wychodzącego z płuc i nie powinno prowadzić do żadnych nadwyrężeń ani dodatkowych napięć.
Inny rodzaj napięcia, powodujący różnego rodzaju problemy związane ze strunami głosowymi, jest właśnie tym, czego chcemy uniknąć. To napięcie powstaje, kiedy używamy zewnętrznych mięśni krtani. Wiele osób używa ich by „ciągnąć” i zaciskać krtań, próbując w ten sposób kontrolować brzmienie lub wysokość dźwięków. Niestety, większość z nas używa zewnętrznych mięśni krtani podczas mówienia, szczególnie podczas krzyku. Gdy śpiewamy, a zwłaszcza, gdy śpiewamy głośno, używanie tych mięśni do manipulowania strunami głosowymi, wydaje się „naturalne”. Ale tak samo jak nasz głos męczy się nawet po kilku minutowym wrzeszczeniu na meczu koszykówki, tak samo męczy się, gdy śpiewamy z tym napięciem nawet przez krótki okres czasu. Naszym celem jest pozwolić strunom głosowym schodzić się w naturalny sposób i nie forsować ich, co mam miejsce, gdy napinamy zewnętrzne mięśni krtani.
Kiedy usiłujemy zaśpiewać wysokie dźwięki, w instynktowny sposób nasze struny głosowe stają się cieńsze i domykają się. Podobne zjawisko zachodzi, gdy gramy na instrumentach strunowych. Gdy tak się dzieje, często mamy odczucie, że nasz głos „przerwie się”, czyli nasze struny rozdzielą się. W panice uruchamiamy zewnętrzne mięśnie krtani, by je „schwycić” i zapobiec ich rozdzieleniu, co w efekcie uniemożliwia ich naturalne domknięcie i swobodne wyśpiewanie wysokich dźwięków.
To „łapanie” strun głosowych powoduje, że próbujemy śpiewać wyższe nuty grubszymi, zamiast cieńszymi strunami głosowymi, co osiąga się przez kompensowanie napięcia i ciśnienia. Wyobraźmy sobie, że chcemy zagrać wyższą nutę na jakimś strunowym instrumencie poprzez napinanie struny. Ostatecznie struna może pęknąć, a w najlepszym razie zużyje się zbyt szybko. W ten sposób postępujemy, gdy staramy się „schwycić” wyższe lub niższe dźwięki.
Forsowanie strun głosowych poprzez „chwytanie” i rozciąganie ich przy pomocy zewnętrznych mięśni krtani może doprowadzić do powstania zgrubienia na strunach głosowych. Jest ono nazywane guzkiem śpiewaczym (patrz „ Guzki strun głosowych i polipy”, strona 8). Jeśli pojawi się taki guzek na strunach głosowych niemożliwe staje się wydawanie czystych dźwięków, a nawet dźwięków w ogóle i na pewno bardzo mocno ograniczona jest możliwość poprawnego domknięcia się strun. To samo stałoby się z naszymi dłońmi, gdybyśmy je silnie i długo o siebie pocierali, silnie przy tym uciskając. Po krótkim czasie pojawiłby się pęcherz, który z czasem mógłby się przekształcić w zgrubiałą bliznę. Nasze struny głosowe są o wiele bardziej delikatne i wrażliwsze niż dłonie; zużyją się znacznie szybciej, uniemożliwiając tym samym dalszą wokalną karierę. Wielu artystów zakończyło swoje kariery przedwcześnie właśnie z powodu „znęcania się” nad swoimi strunami głosowymi.
Prawidłowy sposób śpiewania polega na utrzymaniu głowy prosto, nie podnoszeniu jej w górę ani nie opuszczaniu w dół oraz na pozwoleniu, by dźwięki swobodnie płynęły w górę i w dół wewnątrz rozluźnionego ciała. Wielu wokalistów wkłada w śpiew zbyt dożo wysiłku mięśniowego. Nie trzeba manipulować krtanią, by wydobyć trudne dźwięki lub by „udoskonalić” jakość dźwięku. Zawsze, gdy używamy zewnętrznych mięśni, by w jakiś sposób kontrolować swój głos, powstrzymujemy swobodne drgania strun głosowych wewnątrz krtani. Jednocześnie zmieniamy warunki panujące w przestrzeniach rezonacyjnych powyżej krtani, rezultatem czego będzie wysiłkowy i pozbawiony balansu dźwięk. Tylko wówczas, gdy krtań znajduje się w rozluźnionej i zbalansowanej pozycji, struny głosowe z łatwością i w naturalny sposób zgrają się ze strumieniem przepływającego powietrza, by wytworzyć pożądaną wysokość i barwę dźwięku.
Uelastycznianie mięśni
Gdy mówimy skala naszego głosu i wysokość dźwięków są ograniczone i wymagają niewielkiego napięcia strun głosowych aby wytwarzać dźwięki. Jednak gdy śpiewamy, skala oraz wysokość głosu są znacznie bardziej zróżnicowane. Aby temu podołać struny głosowe muszą osiągać większe stopnie napięcia. Większe napięcie strun głosowych pozwala na wydawanie wyższych dźwięków. Jeśli wewnętrzne mięśnie krtani nie są w stanie same z siebie zapewnić odpowiedniego napięcia strun głosowych, zewnętrzne mięśnie będą starały się pomóc. Ale każda aktywność zewnętrznych mięśni krtani podczas śpiewania stwarza wokalne problemy, uniemożliwiając głosowi śpiewanie w stanie zrelaksowanym, znanym również jako speech level voice.
Śpiewanie powinno być postrzegane i odczuwane jako coś lekkiego i czynionego bez wysiłku. Najniższe partie skali zwykle nie stanowią problemu, dopóki uważamy, by nie pchać krtani w dół, w celu osiągnięcia głębszego i niższego dźwięku. Nigdy też nie należy starać sie, by głos mocniej rezonował. Nie powinnyśmy nigdy forsować głosu ani zmuszać go do robienia czegokolwiek.
Wielu z nas ma największe problemy z wyśpiewaniem wysokich dźwięków. Jeśli jesteśmy rozluźnieni, możliwość wyśpiewania wyższych i niższych dźwięków zwiększa się, ponieważ zrelaksowaliśmy zewnętrzne mięśnie krtani i tym samym nasze struny głosowe rozluźniły się. Kiedy zbliżamy się do wyższych nut, bardzo ważne jest, by nie szukać ich fizycznie czy mentalnie. Śpiewając skalę obserwujcie się w lustrze. Idealnie będzie, jeśli głowa pozostanie zwrócona wprost przed siebie, a krtań będzie spokojna, zrównoważona. Może to zabrać trochę czasu, zanim ciało „odpuści”, gdy drgania rezonacyjne przenoszą się w górę i w dół wewnątrz ciała, ale w końcu struny głosowe poradzą sobie z tym i nie będą potrzebowały pomocy zewnętrznych mięśni krtani. Najpierw możemy śpiewać odrobinę ciszej, żeby „puściły” mięśnie gardła, żuchwy i twarzy. Gdy staniemy się bardziej pewni własnej koordynacji i będziemy całkiem zrelaksowani, będziemy w stanie śpiewać mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Jednocześnie będzie się nam śpiewało o wiele łatwiej, zwłaszcza górne nuty.
Przekraczając mosty
Gdy poruszamy się po naszej skali w górę i w dół, znajdujemy pewne miejsca, w których głos blokuje się, grzęźnie. Te miejsca nazywamy passage lub bridge areas (przejścia lub mosty). Są to miejsca, w których struny głosowe usiłują dostosować się do wydobycia wyższych dźwięków. W tych właśnie miejscach na ogół wpadamy w panikę i zaciskamy struny ze strachu, że głos się załamie. Istotne jest, by zdać sobie sprawę z tego, iż takie miejsca są nieodłączną częścią każdego głosu i musimy przez nie przebrnąć, jeśli chcemy poszerzyć skalę naszego głosu ponad normalny głos mówiony.
Najbardziej krytyczny jest zazwyczaj pierwszy most. Tutaj właśnie zewnętrzne mięśnie najbardziej włączają się w proces dostosowania się strun. Dla większości kobiet ten most to dźwięki G – As powyżej środkowego C. Niektóre kobiety mają ten most niżej, na dźwięku Es powyżej środkowego C. Natomiast większość mężczyzn ma ten most pomiędzy dźwiękami środkowym C i Es.
Kobietom jest nieco łatwiej pokonać ten pierwszy most, ponieważ jest on zlokalizowany niżej na ich skali. Głos kobiecy będzie ograniczony do jednej oktawy, jeśli kobieta nie nauczy się skutecznie radzić sobie z tym przejściem. Z tego właśnie powodu, kobiety są praktycznie zmuszone do uporania się w jakiś sposób z tymi dźwiękami. Jeśli kobieta będzie usiłowała forsować struny w tym miejscu, jej głos z pewnością się przerwie i śpiewając w ten sposób, w krótkim czasie uszkodzi swoje struny głosowe, ze względu na ich delikatną naturę.
Mężczyzna osiąga swój pierwszy most bardziej w górze swojej skali. Zanim do niego dotrze może zaśpiewać około 1½ oktawy, dlatego w jego przypadku przekroczenie tych dźwięków jest trochę trudniejsze – przejście znajduje się w wyższej części jego skali niż w przypadku kobiet. Męski głos musi również bardziej gwałtownie przystosowywać się w czasie przechodzenia od niższych do wyższych dźwięków, a ponieważ większość utworów mieści się w zakresie 1 ½ oktawy lub mniej, mężczyźni często muszą zmienić tonację utworu na łatwiejsza dla nich. W ten sposób wokalista może śpiewać krzycząc przy wyższych nutach, ewentualnie przerzucić się na śpiewanie falsetem. Mimo, że głosy męskie są mocne, a ich struny są większe i silniejsze (niż u kobiet), taki sposób siłowego śpiewania- unikanie przejść przy pomocy krzyku lub śpiewania falsetem- ostatecznie doprowadzi do problemów z głosem.
Gdy mężczyzna lub kobieta przechodzą przez pierwszy most, często ich mięśnie otaczające krtań podciągają się i zaciskają się wokół krtani, z góry skazanej na niepowodzenie w próbie rozciągnięcia strun głosowych, w celu osiągnięcia wymaganego napięcia dla określonych dźwięków oraz ich głośności. Kiedy tak się dzieje, cały mechanizm śpiewu zostaje zablokowany. Kluczem do takiej sytuacji jest zachowanie spokoju, nie wpadanie w panikę. Zrobienie mniej niż więcej, jest w tym przypadku najlepszym, co można zrobić. Nie sięgajmy po ten dźwięk, nie pchajmy go; pozwólmy po prostu temu dźwiękowi płynąć z jednego do drugiego poziomu naszego ciała na drugi i pozwólmy, by struny skracały się same. Gdy śpiewamy wyższe dźwięki, wykorzystujmy mniej powietrza zamiast wydmuchać go więcej poprzez struny głosowe.
Gdy zredukujemy ilość powietrza przechodzącą przez struny głosowe, umożliwimy wewnętrznym mięśniom krtani rozciąganie strun głosowych. Zewnętrzne mięśnie krtani nie będą się w to angażować, ponieważ nie muszą w takiej sytuacji pomagać strunom w powstrzymywaniu zbyt dużej ilości powietrza. Mięśnie zewnętrzne włączą się zawsze i będą przeszkadzać, gdy pobierzemy więcej powietrza, niż struny głosowe mogą w naturalny sposób przepuścić. Początkowo może to powodować bardziej delikatne, słabsze śpiewanie, ale gdy osiągniemy kontrolę, rozluźnienie i równowagę, będziemy w stanie coraz bardziej polegać na strunach głosowych bez rozłączania ich (bez przerw w głosie), wydobywając mocniejsze dźwięki.
Podsumowując, nasz umysł często kojarzy ciśnienie z siłą. Myślimy, iż użycie dużej siły mięśniowej pozwoli nam wydać mocniejszy głos. W rzeczywistości to ciśnienie i napięcie stają na drodze dobrego śpiewania. Gdy odpuszczamy, czujemy, że tracimy kontrolę nad śpiewem, ale to właśnie „chwytanie” dźwięku, siłowe śpiewanie uniemożliwia nam śpiewanie takiego, jakiego pragniemy! Najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić, to porzucić taki sposób śpiewania i pozwolić ciału by robiło to, do czego naturalnie jest stworzone i co stanie się, gdy mu w tym nie przeszkadzamy.
Dean Kaelin http://deankaelin.com/ – artysta, muzyk, autor piosenek, kompozytor, aranżer, wykładowca, nauczyciel śpiewu; ściśle współpracuje z twórcą metody SLS- Sethem Riggsem ucząc w Instytucie Setha Riggsa w Los Angeles. Współpracuje z najwybitniejszymi gwiazdami wokalistyki światowej. Jest także szefem Jazz Vocal And Music Technology Departments na Westminster College w Salt Lake City.