Od początku mojej drogi zawodowej spotykam się z tym, że nie lubimy swoich głosów. Czasem trudno powiedzieć na głos „Lubię swój głos”, a co dopiero wypowiedzieć to z przekonaniem.
Nie lubimy swoich głosów, nie znosimy słuchać nagrań. Nie poznajemy często swojego brzmienia.
Nie lubimy z różnych powodów. Bo na przykład nie do końca akceptujemy siebie, bo marzymy o tym, by brzmieć inaczej, bo czegoś nam w nim brakuje, coś w nim się nie podoba. Bo nie ma w nim prawdy, nie ma w nim nas, naszych emocji, coś go blokuje. Bo w naszych uszach ciągle słychać słowa krytyki. Bo nie znamy jego możliwości i brzmienia, które dociera do ucha naszych słuchaczy( jest inne, ponieważ odbiorca słyszy dźwięki docierające drogą powietrzną, my zaś słyszymy podwójnie, dodatkowo dźwięk dociera do naszego ucha od wewnątrz, przez co wydaje się nam głębszy, silniejszy, głośniejszy).
Im więcej czasu z nim spędzimy przyglądając się mu, przysłuchując, obserwując i odczuwając go w różnych sytuacjach, tym łatwiej będzie nam dotrzeć do miejsca, w którym jest akceptacja dla tego, co jest tak ważną i intymną częścią nas. Jest nasze, jedyne i wyjątkowe.
Dopiero wtedy otworzymy się na to, by móc wydobyć z niego to, co najlepsze.
Mój głos nie podoba się wszystkim i nie musi. Twój głos również.
Głos to nie czekolada, nie każdy musi go lubić.
Pozwól niech ta myśl zakiełkuje w Tobie. I podlewaj to nasionko codziennie, a za kilka tygodni pojawi się piękny kwiat.