Kiedy w naszych głowach, często pod wpływem impulsu, rodzi się pomysł na zmianę, która ma zajść w naszym życiu, nie myślimy o tym, że nasze ciało również reaguje. Dzieje się też tak wtedy, gdy zmiana nas zaskakuje, jest wymuszona. Dopiero wtedy, gdy zaczynamy wprowadzać „nowe” lub „nowe” samo wpycha się w nasze życie, możemy odczuć, że coś dzieje się w naszym ciele.
Ci z nas, którzy mają większą świadomość siebie, swojego ciała, częściej się w jego potrzeby wsłuchują, mogą zauważyć, że dzieje się to niemal jednocześnie. Inni, dopiero wtedy, gdy sygnały ciała staną się bardziej wyraźne i odczuwalne. Ciało zawoła do nas poprzez ból głowy, brzucha, pleców. Być może nawet poprzez ścisk gardła, chrypkę, mdłości, niestrawność, zmęczenie czy ból gardła, utratę głosu. Wszystko zależy od tego, jaka zmiana ma się wydarzyć i czego dotyczy.
Dzieje się tak, gdy pracujemy nad sobą czy nad głosem. Niektórzy od takich nieprzyjemnych dolegliwości zaczynają, czasem pojawiają się one dopiero po jakimś czasie. Niekiedy nawet nie przypiszemy naszego gorszego samopoczucia temu, co się dzieje – procesowi zmiany. Raczej uznamy, że to chwilowa niedyspozycja, zatrucie, niekorzystne warunki pogodowe, przepracowanie.
Nasze ciało i umysł przyzwyczajone do myśli, zżyte z przekonaniami, które zostały nam wdrukowane, niełatwo się rozstają. Wolą to, co dobrze znane, bezpieczne. „Nowe” w naszym umyśle wyzwala lęk, w ciele budzi niepokój. Dlatego często niemal od razu rezygnujemy, albo odpuszczamy po kilku pierwszych dniach walki. Bo proces zmiany coś z walki w sobie ma.
Aby to, co „nowe” (np. zdrowy nawyk, lepszy głos, opanowanie emocji, pokonanie tremy, wyjście z nałogu, opanowanie nowych umiejętności, zmiana techniki mówienia, zmiana techniki śpiewu) mogło zaistnieć, trzeba mu zrobić miejsce. Małymi krokami oduczyć najpierw umysł, później ciało, tego, co do tej pory było oczywiste i znane. To mozolna praca, bo nawyk łatwo nie odpuszcza. Jest jednak do zrobienia, jeśli wystarczy nam motywacji.
Warto wspomóc się myślami, które otwierają drogę dla tego „nowego”, które ma pojawić się w naszym życiu. To myśli, w których warto docenić wartość „nowego”. Może nawet czysty ekonomiczny bilans z nastawieniem na zysk– co zyskam, co będę z tego mieć, czemu to jest lepsze od tego, co do tej pory? Dlaczego warto poświęcić czas, ćwiczyć, by opanować nową umiejętność, dlaczego warto jak to niektórzy określają „się przemęczyć” i np. rzucić palenie, dlaczego warto zamiast tracić czas przed telewizorem lub ze smartfonem poćwiczyć głos, iść na spacer. Co z tego będzie dla mnie dobrego? Lepszego? Jak to wpłynie na moją przyszłość?
Zastanowienie się nad tym, że „stare” już się nie sprawdza albo nigdy nie było dla mnie dobre, już nie jest dla mnie dobre również pomaga, bo zmienia naszą perspektywę. Pozwala dostrzec plusy nowego rozwiązania.
Każde „nowe” tworzy nas i zmienia. Wszystko to, czym zastępujemy obecny stan – czy w naszym ciele, w umyśle, w umiejętnościach, sprawnościach – buduje nas całych. Zmiana jednego elementu pociąga za sobą zmianę kolejnych. Sami pewnie przekonaliście się, jak bardzo na samoocenę , poczucie własnej wartości wpływa opanowanie nowej umiejętności. Ludzie, którzy pracują nad głosem bardzo często zmieniają się wraz ze zmianami zachodzącymi w głosie. Jak pisze Loiuse Hay, wiele dzieje się w naszych gardłach w trakcie zmiany. Pierwszą reakcją bywa opór, złość, uczucia pojawiające się w gardle, wyrażane przez krtań. Poczucie bezsilności, odczucie, że jest jeszcze gorzej niż było, ból gardła, chrypa, mdłości, ścisk w brzuchu, gdy zaczynamy uwalniać się od tego, co „stare” – to normalna reakcja, z którą podczas pracy nad głosem możecie się spotkać.
Dlaczego o tym piszę? Bo rzadko kiedy o tym mówi się w kontekście pracy nad głosem. Jest nowy impuls – technika, osoba trenera, grupa, są emocje, szał 😉 Albo wystarczy nam to, by przejść przez pierwszy trudny etap zastąpienia starych nawyków nowymi, albo szybko przyjdzie zniechęcenie i obwinianie się, pretensje, że nie wychodzi, brak motywacji, gdy nie widać zmian mimo ćwiczeń.
Gdy do tego dołączą się dziwne odczucia w ciele, jesteśmy przekonani, że to nie działa. Często nieświadomi, że właśnie dokonuje się zmiana, porzucamy pracę w tym momencie. Dopada nas kryzys, z którego wyjdziemy i podejmiemy walkę. Albo ją przegramy.
Świadomość, że nasze ciało tak reaguje będzie drogowskazem i pozwoli spojrzeć na kryzys jak na etap przejściowy, po którym z reguły jest już lepiej.
Kiedy patrzymy na głos, zawsze dostrzegajmy najpierw człowieka. Siebie, nasze odczucia, myśli, przekonania, które się z nim wiążą. I nie dajmy się złapać w pułapkę, że to co bezpieczne jest dobre. Rozwój zaczyna się, gdy wychodzimy poza naszą strefę komfortu.