Gdy odrzucimy maski i pozwolimy działać głosowi bez napięcia, bez chowania się za „byciem takim i takim jakim trzeba być” z rozluźnionej krtani i wolnego ciała wypłyną dźwięki o ogromnej mocy, te które są związane z najgłębszą częścią nas, pierwotne, unikalne, nie do podrobienia.
Autentyczność jest tym, co powinno leżeć u podstaw techniki. Najpierw musimy być sobą, aby stać się dobrym mówcą czy wokalistą. W każdej dziedzinie, w której głos odgrywa znaczenie, także nasza osobowość, wrażliwość i wszystkie nasze cechy, nasze emocje, przekonania – są ważne. Głos komunikuje, czasem mówi prawdę o nas, czasem kłamie.
Ludzie zawsze uwierzą najpierw temu, co usłyszą, nie słowom, które wypowiadamy, czy wyśpiewujemy. Ale temu, co usłyszą w naszych dźwiękach. Dlatego warto, być autentycznym. Poszukiwać prawdy w sobie, prawdy o sobie i pozwolić, by w tym, co przekazujemy głosem ludzie usłyszeli naszą historię. Nie historię wielkich gwiazd muzyki, czy mówców porywających tłumy.
Tego pierwotnego, organicznego dźwięku łatwo się pozbyć udając kogoś, kim się nie jest, naśladując innych, którzy wydają się od nas lepsi. Są to wzory, które powinny raczej pokazywać, do jakiego poziomu mamy dążyć, ale gdy staniemy się ich kopiami – zgubimy nasze organiczne, prawdziwe brzmienie. Gdy naśladujemy innych emisja bywa wysiłkowa, sztuczna, może nawet świetna techniczna, ale nie dotyka w słuchaczu niczego więcej niż ucha.
Do autentycznego, najbardziej naturalnego brzmienia głosu możemy wrócić zawsze, pod warunkiem, że wrócimy do prawdy o nas samych.
Może właśnie dziś warto zdać sobie jedno z trudniejszych pytań „czy jestem sobą, kim jestem, czy jestem pięknym człowiekiem?”
Może warto też pomyśleć, co warto zrobić, by sobą się stać i odkryć swoje piękno, swój jedyny, niepowtarzalny ślad w głosie, który sprawi, że ludzie poznają nas po jednym dźwięku.