W odniesieniu do głosu więcej wcale nie oznacza lepiej. Mam konkretnie na myśli nasze podejście do pracy głosem. W pracy nad głosem nie chodzi o to, by od razu jak najdłużej wydobywać dźwięki czy wydychać powietrze, ale o to, by od samego początku dbać o ich jakość. Dlaczego? Bo koncentrując się na tym, by dźwięk trwał jak najdłużej możemy łatwo zapomnieć o tym, że ma on być wydobyty lekko, poprawnie i świadomie.
Co nam po dźwiękach, które trwają i trwają – najczęściej na resztkach powietrza, bez właściwego podparcia, które są wydobywane w sposób siłowy, i którym towarzyszy napięcie całego ciała. Nic dziwnego, że dźwięki te pod względem jakości pozostawiają wiele do życzenia.
Dlatego właśnie nie lubię i jestem przeciwna ćwiczeniom na czas- zwłaszcza jeśli wykonywane mają być w grupie. Wówczas jest to kolejny czynnik stresogenny, który hamuje nasze możliwości i utrwala nieprawidłowe nawyki głosotwórcze.
Owszem, możemy samodzielnie kontrolować czas wydechu czy fonacji, ale po to, by orientować się w naszych postępach, a nie po to, by ścigać się z innymi. Bo element rywalizacji i porównywania jest w takich ćwiczeniach zawsze obecny. Każdy z nas ma swoje możliwości, uwarunkowania i na nich powinien bazować w pracy nad rozwojem swoich głosowych możliwości. Tu nie ma miejsca na to: kto więcej, mocniej czy dłużej.
Zdaje sobie sprawę, że mam dość krytyczne podejście do tego typu ćwiczeń, ale uważam, że głos powinien powstawać w sposób spokojny i wolny od napięć. Wiem doskonale, że nie jest to łatwe. Sama doświadczam tego typu trudności.
Myślę, że domyślasz się już, dlaczego właśnie easyvoice.
Easy, czyli: łatwy, bezproblemowy, zrelaksowany, swobodny, spokojny, wolny, lekki, na luzie. I taki powinien być nasz głos, tak powinien powstawać. Im więcej w nas spokoju i luzu, tym lepiej będzie funkcjonował nasz głos. Im więcej lekkości i swobody, tym piękniej wybrzmi. Im mniej przeszkód mu stworzymy, tym lepszą jakością i barwą oczaruje innych.