Już to potrafimy
Emitowanie dźwięków – ich tworzenie i wysyłanie w świat jest umiejętnością, którą mamy w sobie. Pierwszy krzyk to pierwszy dźwięk. Dalszy rozwój i pierwszy trening tych umiejętności przypada na początek naszego życia. Ale nikt nas wtedy nie uczy, jak mamy otworzyć buzię, jak zaczerpnąć powietrza i wykorzystać rezonatory, by oznajmić światu – „czas na zmianę pieluchy” lub „jestem głodna”. Nasze ciało po prostu to robi – odpowiednio do etapu rozwoju.
I byłoby świetnie, gdyby tak zostało. Jednak doskonale wiemy, że rzadko tak się dzieje. O wiele częściej musimy wracać do źródła i przypominać sobie, odkrywać w ciele tę umiejętność, którą zgubiliśmy, zdusiliśmy być może odrzuciliśmy w drodze do dorosłości.
Podstawą są naturalne fizjologiczne procesy
Gdy zaczynamy uczyć się na nowo tej umiejętności lub chcemy podnieść jakość naszych dźwięków, sięgamy do tego, co dzieje się w naszym ciele. I na tej bazie tworzymy prawidłowe nawyki związane z tworzeniem głosu i jego wysyłaniem w przestrzeń. Nie możemy działać wbrew naturze (nie przeskoczymy warunków anatomicznych, nie zawsze da się je skorygować ani np. w zdrowym aparacie głosowym mówić na wdechu). Nie możemy ingerować w fizjologię, bo skończy się to głosową katastrofą lub przeciążeniem krtani. Ale możemy wykorzystać tę wiedzę, by jeszcze lepiej się uczyć, zrozumieć i odkryć, jakie przeszkody stawiamy sami sobie w naszym ciele.
Obrazowo mogłabym przedstawić to w następujący sposób:
Wiedza o tym, jak przebiega powstawanie głosu w ciele pozwala nam na zachowanie bezpiecznych granic, także wtedy, gdy uczymy się bardziej ekstremalnych technik np. scenicznego szeptu, krzyku, wokalnych efektów w głosie.
Dzięki temu, że coraz bardziej możemy zaglądać do naszego ciała, mamy coraz większą świadomość tego, jak przebiega tworzenie fali dźwiękowej, jak powstaje i zmienia się głos na poszczególnych etapach. I tę wiedzę wykorzystujemy podczas nauki i ćwiczeń. Szanując te naturalne procesy nie możemy sobie zrobić krzywdy.