Nie trzeba dużo. Najtrudniejszy wydaje się ten pierwszy krok i fakt, że musimy go codziennie powtarzać… Do czasu aż nowe działanie przestanie być świadomym wysiłkiem i stanie się automatycznym zachowaniem.
Niewielkie działania – odczuwalne zmiany
A może by tak przyjrzeć się działaniom ciała (i skorygować te nieprawidłowe), które są ważne nie tylko dla brzemienia i kondycji głosu, ale również dla jakości naszego życia, samopoczucia psychofizycznego? I dorzuć do tego szczyptę troski o siebie i swój głos? Im lepiej nam się żyje, im więcej w nas samych luzu i radości, tym łatwiej zyskać swobodę wydobywania dźwięków, gdy ćwiczymy, śpiewamy i mówimy.
- oddycham przez nos, gdy milczę – by uchronić swój głos przed problemami
- rozluźniam szczęki – wypuszczam napięcie z ciała, przyjmuję swobodny wdech
- puszczam żuchwę i brzuch – pozwalam im się rozluźnić i płynąć dźwiękom
- wyciągam kręgosłup w górę i otwieram klatkę piersiową (zamiast sztywnego prostowania się) – by zyskać więcej przestrzeni w ciele
- cofam głowę (jeśli ją wyciągam np. w kierunku monitora, telefonu) – by uniknąć obciążania krtani
- mówię o tym, co czuję – pozwalam wybrzmieć emocjom w głosie
- uśmiecham się sercem – przywracam sobie autentyczność
- śpiewam dla przyjemności, nawet jeśli mówili mi, że fałszuję – bo mam do tego prawo
- idę na kontrolę do foniatry/ logopedy/ fizjoterapeuty/ ortodonty – dbam o mój głos
- przeznaczam 5 minut codziennie na relaks (np. swobodne oddychanie, medytacja, uważność, krótki trening relaksacyjny, rozciąganie, pisanie), by czuć się lepiej i lepiej czuć głos